O artyście
Tuaregowie - lud zamieszkujący obszary Sahary, głównie w Algierii, Libii, Mali, Nigrze i Burkina Faso. Wywodzą się z Berberów, zamieszkujących te ziemie od tysięcy lat.
Dan Auerbach, współtwórca sukcesu kultowych The Black Keys, przekopał niezły kawałek Sahary i wydobył spod piachu historii zapomnianą muzykę saharyjskich nomadów.
Omar Moctar, znany jako Bombino, jest Tuaregiem pochodzącym z Nigru i jednocześnie przedstawicielem plemienia Ifoghas. Jako dziecko był świadkiem rewolucji tuareskiej, która miała miejsce w Nigrze i Mali. Z powodów bezpieczeństwa swoje młodzieńcze lata spędził w Libii i Algierii. Tam zaczął słuchać amerykańskiej muzyki i grać na gitarze. Nigdy nie porzucił jednak dorobku swoich przodków. Gdy w 2010 r. wrócił do swojego domu w Agadez, stolicy Nigru, był już bardzo dojrzałym muzykiem, o którym wkrótce miał usłyszeć cały świat.
Jeśli ktoś jeszcze nie kojarzy, jak brzmi muzyka saharyjskich nomadów, to znanymi jej przedstawicielami (i również Tuaregami) są członkowie zespołu Tinariwen. Nie jest to może granie bardzo bliskie europejskiemu, czy amerykańskiemu postrzeganiu muzyki, jednak osoby, które lubią specyficzną pulsację bluesa albo reggae (wywodzącą się wprost z afrykańskich rytmów) powinny docenić również saharyjski folklor. Natomiast ci, dla których takie brzmienia są czymś naturalnym, z pewnością dadzą się od razu wciągnąć w świat dźwięków Bombino.
Płyta "Nomad" zawiera wszystko, co najpiękniejsze w muzyce Tuaregów: lekkość dźwięku, niecodzienne podziały rytmiczne i rozłożone akcenty oraz "radosny pesymizm" - z pozoru wesołe melodie kontrastują tutaj z lamentującym głosem wokalisty. Duże znaczenie ma też produkcja płyty, za którą odpowiedzialny był wspomniany przeze mnie na wstępie Dan Auerbach. Błędem byłoby jednak spodziewać się po "Nomadzie" brzmień znanych z The Black Keys. Owszem, lekko vintage'owa barwa gitary elektrycznej i głębokie, transowe partie wokalne to coś jakby z półki Auerbacha, ale oprócz tego słychać ogromną swobodę, z jaką Bombino kreował swoje brzmienie. Dan Auerbach wyciągnął tylko z tego brzmienia wszystko, co najlepsze.
Kuba Chmiel.